Sporo osób prosi o zdjęcia z budowy. Tak jak pisałem zaczęliśmy tak na dobre w październiku więc narazie nie mam zbyt wiele do pokazania. Później był sezon grypowy no a teraz przyszła zima i przerwała prace przy dachu - w połowie
Żeby zimą była zima.... dziwne. No ale trudno.
Dziś pierwsze fotki. Na początku był stres, że teren na którym budujemy jest podmokły. Straszono mnie drenażami i innymi takimi, jednak koparka odkryła prawdę - suchutko i elegancki piasek. Do tego stopnia elegancki że mógł robić za "warstwę poślizgową".

Budujemy na terenie gdzie fedrują kopalnie. Trzeba było podjąć decyzję - robimy zbrojenia krzyżowe czy nie robimy ? Jeżeli chodzi o kopalnie, to w decyzji o warunkach zabudowy napisano nam, że na tym terenie nie prowadzono i nie przewiduje się prowadzenia prac wydobywczych. Dziwne - bo pięć lat wcześniej odnośnie działki sąsiadującej z naszą napisano coś zupełnie przeciwnego.... Dodatkowo pewnien mój znajomy związany z górnictwem latem zeszłego roku powiedział mi, że od wiosny tego roku przewiduje się rozpoczęcie wydobycia na północnych obrzeżach naszego miasta. Postanowiliśmy nie oszczędzać na podstawach naszego domu - zapadła decyzja o robienu zbrojeń krzyżowych.

Na zdjęciu powyżej krzyżówka pod część mieszkalną. Widać wyprowadzone w górę zbrojenia pod słupy, które zwiążą fundament z wieńcem.

No i ściąga pod garażem. W narożnikach garażu też słupy.
Na ławach - ściany fundamentowe. Z bloczków betonowych. Tutaj moje pierwsze zaskoczenie - stawia się je na papie. Czyli tak naprawdę one poprostu leżą na ławach fundamentowych i nie są do nich przytwierdzone. My mamy te słupy więc tu jest różnica, ale gdyby było wszystko "normalnie" a nie "pod kopalnie" to teoretycznie jakby mocniej popchnąć to by spadły 


Te prostokąty w środku to fundamenty pod kominy. Pod taras zadaszony zrobiliśmy fundamenty lane, nie tak jak w projekcie dwa słupki i "klin" pod murek. W końcu kopalnie ....
Później oczywiście na tym izolacja, steropian, folia kubełkowa..... I tak schodzi pierwsze parę tygodni budowy. Później następuje najbardziej chyba frustrujący moment budowy - wszystko trzeba zasypać 

Te takie białe "kołki" to wyprowadzenia "instalacji w poziomie posadowienia" - czyli kanalizacji. Bo to też trzeba zrobić na tym etapie rzecz jasna - w piachu.
Ktoś uwierzy w to że poza piachem z odkładu (a było go niemało) wlazło w tą dziurę kolejne 100 ton ? Też bym nie uwierzył. Ale na własne oczy widziałem jak 25-tonowa szufla zapięta do ciągnika siodłowego cztery razy wysypywała piach pod tą zasypkę..... Teraz już wiem dlaczego w ofertach, które robią firmy czasami są zapisy typu (tutaj cytat z firmy DQM):
"W ofercie przyjęto grubość podsypki piaskowej płyty fundamentowej równą 20 cm. W przypadku konieczności zwiększenia lub zmniejszenia grubości podsypki wartość pozycji nr 5. zostanie przekalkulowana według rzeczywistego obmiaru z budowy."
Zanim mi tego nie zasypano nie doceniałem powagi tego wpisu - na szczęście BUDIFARM takie rzeczy bierze prosto na klatę i nie marudzi
Przy sposobie gospodarczym pewnie warto te 2 - 3 tysiące mieć w zapasie...
Ten piach później trzeba zalać betonem i niejako cała ta przygoda pozostaje szybko zapomniana - za to można kupić helikopter bo ma się lądowisko.

Ten żółty peszel to miejsce na podłączenie wody. Lepiej nie zapomnieć o tym przed ścianami fundamentowymi, zasypką i wylewką 
Tutaj pierwsza "przeróbka". Normalnie w projekcie poziom wylewki pod garaż jest 15 cm niżej od części mieszkalnej. My zrobiliśmy na równo - może kiedyś tam nie będzie garażu ? Możliwe że są jakieś praktyczne przesłanki do tego aby garaż zrobić niżej, jednak zrezygnowaliśmy z tego. Oczywiście to zaskutkuje drobną przeróbką koszówki na dachu - co akurat w tym projekcie jest korzystne i ma związek z wejściem na strych - ale o tym później, nie uprzedzajmy faktów.....
Tak oto po miesiącu zabawy widać na ziemi szary placek. Kolejne zdziwienie - to wcale nie musi tak długo schnąć. Trzy dni i można robić ściany. Ale to w następnym poście......
Jeżeli chodzi o te "krzyżówki" to dzisiaj nie żałuję. Wiosny jeszcze nie ma a u nas takie wstrząsy że szok i kot się w pudełku przewraca (to gryps który tylko moja córka rozumie). Dodatkowo pociągi (linia kolejowa 300 metrów dalej) tak jakby bardziej załadowane jeżdżą.... Przynajmniej mam poczucie że dobrze zrobiłem - zobaczy się czy to coś da 
Komentarze